"Jestem strasznie
zmęczony bólem, który słyszę i czuję, szefie."
Przenosimy się do roku
1932. Więzienie w Cold Mountain. Cele śmierci. I Zielona Mila,
która żegnała największych zbrodniarzy tego świata.
Pewnego dnia znajduje się
tam John Coffey (jak napój, ale inaczej się pisze) – wielkolud o
wielkim sercu, który płacze sobie w samotności i boi się
ciemności. To właśnie jego sąd skazał za zgwałcenie i
zamordowanie dwóch małych dziewczynek. Ale z każdym kolejnym dniem
szef bloku E – Paul Edgecombe – będzie uświadamiał sobie, że
pozory mylą...
Wspaniała historia, która
choć dzieje się w strasznym miejscu, dodaje naszemu życiu pewnej
iskierki. Osobowości, które każdy z nas zna. Pan Dzwoneczek, który
jest oczywiście najlepszą postacią wykreowaną przez Stephana
Kinga. I opowieść, która wzrusza do łez bezradności i
cierpienia. My – bierni czytelnicy – możemy tylko obgryzać z
niepokoju paznokcie wobec tragicznego losu. Czy coś jeszcze muszę
dodawać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz