Do szczęścia, lecz to
chyba jasne.
Lake i Will w trakcie
miesiąca miodowego. Czyli ich 48h, w hotelu, z owocami, szlafrokami
i bez żadnych ubrań i ograniczeń.
A pomiędzy romantycznymi
chwilami wyjaśniają sobie swoją całą znajomość. Tym razem
widzimy to we wspomnieniach Willa, który dołącza kilka fragmentów
do naszej układanki. Poznajemy jego rozmowy z Julią, męskie układy
i jego punkt widzenia i doprowadzania nas wszystkich do białej
gorączki – tym razem nie ma tajemnic, choć czasem może zaboleć,
prawda?
Pomimo tego, że jest to
przesłodkie i przeurocze jak zawsze, to jednak muszę przyznać, że
doskonale pamiętam pierwszą część i na początku nie podobało
mi się duplikowanie tego z małymi wyjątkami. Jednakże z czasem
doszły nowe fragmenty i gorące chwile z miesiąca miodowego, że w
zaledwie kilka chwil wchłonęłam w siebie już ostatnią część
tej boskiej przygody.
I jak zawsze pozostaje po
sobie rodzaj kaca książkowego, z którym nie będzie się tak łatwo
pogodzić. Polecam całą serię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz